Moja Gdynia

Moja Gdynia

Legenda o Adamie i Ewie z Oksywia

Dawno, dawno temu, gdy dzisiejsza Kępa Oksywska była jeszcze wyspą, w najwyżej położonym miejscu, na Oksywskiej Głowie, stał warowny gród. Zamieszkiwał w nim z ukochaną córką srogi Książę, twardą ręką zarządzający okolicznymi osadami. Córka imieniem Ewa wyróżniała się nie tylko wyjątkową urodą ale i niezwykłą siłą. Ojciec z upodobaniem choć i z odrobiną obawy spoglądał jak staje w szranki i pokonuje najsilniejszych wojów. Dziewczyna posiadała brzydką cechę: była bezlitosna. Pokonani przez nią w walce zawsze tracili życie. Z dnia na dzień ubywało członków książęcej drużyny. Gdy przyszedł czas zamęścia, Ewa postanowiła, iż weźmie za męża tylko tego młodzieńca, który okaże się silniejszy od niej. Książę pomny na dotychczasowe zwycięstwa córki, nie chcąc tracić kolejnego członka drużyny, ustanowił nowe, mniej krwawe zasady współzawodnictwa, wygra ten, który rzuci głazem dalej niż Ewa. Rzuty odbywały się poprzez przesmyk oddzielający Oksywie od leżącej na stałym lądzie małej wioski o nazwie Gdynia. Z brzegu morza przywieziono ciężkie kamienie potrzebne do zawodów. Wielu kandydatów stanęło w szranki, lecz żaden nie zdołał pokonać brutki , która w międzyczasie znalazła sposób by zgładzić pokonanych: niby przypadkiem trafiała ich głazem, w czasie gdy płynęli na drugi brzeg by sprawdzić wyniki rzutów. Aż wreszcie pokonał ją młody kaszubski rybak spod Kamiennej Góry, imieniem Adam. Knop przywykły do ciężkiej pracy przy wyciąganiu sieci pełnej ryb, pomagający staremu ojcu przy usuwaniu ogromnych głazów ze skromnej, leżącej nad morzem roli, wykazał się siłą nieporównanie większą od Ewy. Rzucony przezeń kamień poszybował hen daleko ponad wodą, aż na skraj odległego lasu, daleko przekraczając rekordy wojowniczej dziewczyny. Rozdrażniona brutka nie zdołała też trafić weń kolejnym głazem. Na koniec, jak zwykle z białkami bywa, Ewa uznała jego przewagę i zakochała się w silnym młodzieńcu. Żyli w zgodzie i miłości przez długie lata. Powiadają, że mieli wielu potomków...
Kamienie rzucane przez oblubieńców leżały przez wieki po drugiej stronie wody, na krańcach wioski Gdyni. Z czasem Oksywie połączyło się ze stałym lądem a głazy nazwano imionami praszczurów: Adam i Ewa. Jeden z głazów - Adam, jako się rzekło, upadł na skraju lasu, wkrótce porósł runem i słuch o nim zaginął. Drugi długo spoczywał w miejscu gdzie rzuciła go Ewa - przy drodze a później wiadukcie kolejowym w Małym Kacku. Dopiero w 1956 roku został przewieziony do centrum miasta i ustawiony na skwerku przy skrzyżowaniu ulic 10-go Lutego i Świętojańskiej. Przed wybuchem wojny stał w tym miejscu dom rybaka Antoniego Plichty, u którego latem 1924 roku zamieszkał pisarz Stefan Żeromski. Właśnie dla upamiętnienia tego faktu postawiono kamień z przytwierdzoną doń mosiężną tablicą - popiersiem pisarza sławiącego tą ziemię w powieści "Wiatr od morza".
Tablica upamiętniająca pobyt w Gdyni Stefana Żeromskiego




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz